sobota, 28 lutego 2015

#46

Jaka szkoda, że ferie się już kończą. Boję się, że w tej szkolnej gonitwie trudno będzie mi uporać się z nauką i ćwiczeniami, ale będę się starać i dawać z siebie 300%! W końcu pracuję na swój własny sukces :)

Zrobiłam dziś kolejny program Ewy-Ekstra figura. Nie miałam o nim pojęcia, ale włączyłam, zrobiłam i uważam, że jest naprawdę fajny. Daje wycisk, pracuje całe ciało :)

Bilans

*koktajl (malutki banan, pomarańcza, jarmuż) 200 kcal
*mała kanapka z twarogiem 90 kcal
*kawa z mlekiem 30 kcal
*zupa 200 kcal
*jabłko 90 kcal
*2 marchewki 30 kcal
*trochę orzechów 200

Razem 840

Orzeszki zjem tak koło 17.00 (oczywiście naturalne, niesolone ani nieprażone), później już tylko woda i jakaś herbata. Plan na dziś to trochę przygotować się na poniedziałek, chociaż bardzo nie chcę :(

Mam pytanie-czy bierzecie coś do szkoły do jedzenia? Jeśli tak, to co? Zastanawiam się nad jakąś przekąską do szkoły, bo zmienił mi się plan i codziennie mam 8 lub 7 lekcji, a praktycznie na każdej muszę być przytomna, więc coś do zjedzenia na przerwie mile widziane. Myślałam nad marchewkami, twarożkiem, jogurtem... Ale sama nie wiem. Jeśli miałybyście jakieś pomysły to czekam :) Chętnie skorzystam.

Druga sprawa-jakoś się tutaj cicho zrobilo... :( Jeśli nie mam Waszych blogów w okienku obok, to proszę, zostawcie mi link, lub jeśli znacie jakieś aktywne, fajne blogi, to również byłabym wdzięczna za adres. Z góry dziękuję. :)

Trzymajcie się :*
SA

piątek, 27 lutego 2015

#45 dla siebie

Wydaje mi się, że zmądrzałam. Zmieniłam podejście. Wiem, dlaczego robię to, co robię. Dla kogo... Dla samej siebie. Dla lepszego samopoczucia, akceptacji samej siebie, dla jędrnego ciała, lepszej kondycji. Niby oczywiste, ale uświadomiłam sobie, że chyba dopiero teraz to w pełni rozumiem. Mam nadzieję, że jesteście szybsze ode mnie.

Nie chcę jeść słodyczy, zapychać się syfem. Nie nie mogę, tylko nie chcę :)

Mam zakwasy w całym ciele. Czuję się świetnie. No, może czułabym się lepiej z mniejszym obwodem w udzie, ale i tak jest spoko :D

Zrobiłam dziś Skalpel i jedną część brazylijskich pośladków. Upociłam się, ale wiem, że warto. :)

Moje bilanse nie będą już chyba takie niskie. Tzn postaram się nie zjeżdżać poniżej 600 kcal. Muszę mieć energię. Chcę mieć szczupłe i jędrne ciało, a nie chude i sflaczałe.

Bilans

*koktajl 150 kcal
*mała kromka z twarogiem 90 kcal
*trochę orzechów 200 kcal
*zupa 200 kcal
*2 marchewki 30 kcal
*średnie jabłko 70 kcal

Razem 740

Staram się jeść zdrowo, jak najmniej przetworzone produkty. Sprawia mi to radość, czuję satysfakcję. Jest dobrze. Będzie najlepiej. :)

Trzymajcie się :*
SA

czwartek, 26 lutego 2015

#44

Moja mama wczoraj stwierdziła, że dieta bananowa jest dla mnie zbyt 'ostra' i że nie ma mowy, bo "przecież ty nawet nie masz z czego chudnąć". No cóż, według mnie jest trochę inaczej.

Tak więc nie zjadłam dziś 3 bananów i nie wypiłam 3 szklanek mleka. :c

Bilans

*koktajl 150 kcal
*kawa z mlekiem 30 kcal
*zupa 150 kcal
*serek 70 kcal
*trochę orzechów 200 kcal
*3 marchewki 45 kcal
*kanapka z twarogiem 150 kcal

Razem 765

I tak uważam, że jest ok. Dodatkowo dziś zostałam bardzo zmotywowana przez Ewę Ch. słowami "tylko 30 treningów dzieli cię od nowego ciała". Codziennie widzę te super metamorfozy. Kobiety chudną po 5, 10 czy 30 kg, a mi się nie uda? Pff. Wyzwanie podjęte. Już kiedyś z nią ćwiczyłam, ale niesystematycznie i totalnie nie pilnowałam tego, co jadłam. Dziś zaliczyłam pierwszy trening-Secret i jedna część brazylijskich pośladków :P Secret średnio mi się podobał, więc zostanę przy sprawdzonym Skalpelu. Dodatkowo brazylijskie pośladki i rower.

Wpadłam też na pomysł, żeby do półki przykleić sobie małe kolorowe karteczki (takie do zaznaczania stron w książkach). Przykleję ich 30 (no w zasadzie już 29 :D ) i po każdym odbytym treningu będę jedną odrywać. Niby głupota, ale skoro ma pomóc, to czemu nie spróbować? :D

Zważyłam się dziś i nie jestem załamana. Tzn wiem, że może być lepiej... i będzie. :) Na razie może nie będę się dzielić cyferkami, ale powiem tak-po schudnięciu 4 kg będę już naprawdę zadowolona. Może nawet będę się powoli stabilizować. Ewentualnie schudnę jeszcze 1 kg. Taka wisienka na torcie (fuj hahaha :D).

Ema.ana-czekam na wieści w sprawie tabletek!

GabriellaAna Cilmi-mam nadzieje, że Tobie się udało :)

Trzymajcie się :*
SA


środa, 25 lutego 2015

#43

Jess-mam nadzieję, że już Ci się tak więcej nie będzie kojarzyć :) Dzięki! :)

Sweet Enough-ja jakimś cudem zatrzymałam się na dwóch :D tez cały czas wynajduję jakieś super przepisy, ale na szczęście mam dwie lewe ręce do kuchni haha :D sprawdź skrzynkę:)

Ema.ana-muzyka nic nie daje, nie wiem już co mam robić eh, jak tak dalej pójdzie to chyba będę robić w nocy jakieś brzuszki czy przysiady, żeby czasu nie marnować xd

Lady Luna-to się bierzemy do chudnięcia, czas start! :)

Coraz więcej słońca z dnia na dzień się pojawia. Nie mogę się doczekać, aż wiosna się w pełni rozkręci. Wtedy będę już na pewno szczuplutka :D

Dziś spędziłam trochę czasu z Mamą, pomogłam jej w domu, poszłyśmy na zakupy. Lubię z Nią spędzać czas nawet przy takich prostych rzeczach :)

Bilans

*koktajl 130 kcal
*3 ciastka owsiane 300 kcal
*zupa 200 kcal
*twarożek 230 kcal
*2 marchewki 30 kcal
*2 kawy z mlekiem 60 kcal

Razem 950

Bilans spory, ale przy takim normalnie funkcjonuję i w miarę nie mam wyrzutów sumienia, bo nie jem nic niezdrowego. A marchewki to moja nowa miłość. Jedna ma około 15 kcal, a super mnie zapychają i nic więcej po nich nie chcę jeść, bo od tego chrupania boli mnie szczęka :D

Jutro startuję z dietą bananową. Polega ona na tym, że w ciągu dnia zjadam 3 banany, wypijam 3 szklanki mleka i 2 litry niegazowanej wody. Trwa 3 dni i obiecuje schudnięcie 3 kg, ale mnie ucieszy nawet 1,5 kg. :) Jeśli jesteście jej ciekawe to będziecie miały relację na żywo :D Myślę, że nie będzie problemu. Dzienny bilans będzie wynosił około 700 kcal, więc da się żyć spokojnie.

Trzymajcie się dzielnie! :)
SA

wtorek, 24 lutego 2015

#42 fresh

Fajnie dziś było. Spędziłam trochę czasu z rodziną, obejrzałam film. Teraz siedzę w łóżku z laptopem na kolanach, słucham muzyki i piszę.

Wczoraj wieczorem miałam małe załamanie. Płakałam, ale nie wiem w sumie konkretnie dlaczego. Byłam też bardzo słaba, myślę, że to kwestia nagłego obięcia kalorii. Dlatego dziś było więcej-świadomie i pod kontrola.
Mam straszne problemy ze spaniem. Mimo zmęczenia nie mogę usnąć. Biorę tabletki na uspokojenie/nasenne.

Bilans

*koktajl (pomarańcza, pół banana i seler) 200 kcal
*jajko 80 kcal
*ryż 200 kcal
*ryba 250 kcal
*2 owsiane ciastka 200 kcal
*kawa 30 kcal

Razem 960

Obiad średnio mi się podobał, bo ryba była smażona, ale nie miałam nic innego i jadłam z Mamą. Jeśli śledzicie mojego bloga od początku, to wiecie, że wolę przy Niej jeść 'normalnie'-nie chcę, żeby znowu zaczęła się martwić. Ciastka domowe-bez cukru i tłuszczu (na bazie banana i daktyli, dlatego takie kaloryczne) za to z dużą ilością błonnika (znalazłam nowy przepis).

Przy okazji, jeśli ktoś chciałby popisać to zachęcam-chętnie odpiszę :) sparklyarrow@gmail.com

Będzie dobrze, chudnę szybko. Może być tylko lepiej. Będzie. Już jest.

Trzymajcie się
SA

poniedziałek, 23 lutego 2015

#41 

Nawet nie wiecie, z jaką przyjemnością piszę dzisiejszego posta. Po przemyśleniu paru spraw, ułożeniu ich w głowie, znam plan działania, jestem bardzo zmotywowana, wiem, co chcę zrobić.

Po pierwsze-nie zamierzam popełniać już w kółko tych samych błędów-to bezsensowne. Co mam na myśli? Nie popadać w skrajności. Jeść w miarę zdrowo.

Po drugie-zaakceptować siebie i dążyć do ulepszania tego, co mogę. :) Dbać o umysł i ciało.

Po trzecie-myśleć pozytywnie, bardziej wierzyć w swoje możliwości.

Dziś zaczęłam dzień od pysznego koktajlu. Będę robić je częściej-bomba witaminowa, a to akurat mi się przyda. Generalnie chyba zacznę się powoli przestawiać na jedzenie większej ilości warzyw i owoców. Mam postanowienie, że po skończeniu 18 lat przechodzę na wegetarianizm, a czasu zostało już niewiele :P Myślę, że warto się do tego przygotować :)

Teraz siedzę z olejkiem na włosach, później zrobię sobie maseczkę na twarz :)

Bilans

*koktajl (kiwi+pół banana+1 łodyga selera naciowego) 150 kcal
*kawa z mlekiem 30 kcal
*zupa 250 kcal
*2 marchewki 30 kcal
*gotowane jajko 70 kcal

Razem 530

Podoba mi się ten bilans. Kalorycznie jest znośnie, nie za dużo (choć gdyby było mniej to bym nie narzekała), nie za mało, smacznie, zdrowo. Tak lubię.

Trzymajcie się
SA


niedziela, 22 lutego 2015

#40

Zastanawiam się nad formą bloga. Nie wiem czy pisać codziennie czy tylko wtedy, kiedy faktycznie będę miała coś ciekawego do przekazania.

Wczoraj poniósł mnie melanż, więc post się nie pojawił-nie miałam nawet kiedy usiąść do komputera. Może to i dobrze...

Został mi tydzień ferii. Mądrze go wykorzystam. To znaczy nie wiem czy mądrze, ale mam już plan. Jeśli będzie się układać, to oczywiście się tym z Wami podzielę.

Zmykam.

Trzymam za Was kciuki bardzo bardzo mocno
SA

piątek, 20 lutego 2015

#39

Z dnia na dzień jest lepiej-tak ogółem. Zauważam milimetrowe zmiany na swoim ciele. Kurczy się, że tak to ujmę. Picie dużej ilości płynów idzie mi bardzo dobrze. W zasadzie mogę nawet powiedzieć, że lubię smak wody :D Jutro szykuje mi się wypad ze znajomymi. Jeśli chodzi o jedzenie to raczej nie planuję, może coś wypiję, ale ponieważ nie jestem fanką alkoholu, to na pewno nie będzie to dużo-znajomi to wiedzą i akceptują, więc to kwestia bezproblemowa.

Bilans

*3 kanapki z hummusem 350 kcal
*zupa 250 kcal
*jabłko 70 kcal

Razem 670

Uwielbiam hummus, jak chyba da się zauważyć :P

Zastanawia mnie to, jak postrzegani są ludzie z tatuażami/kolorowymi włosami/tunelami itp.-wiecie chyba mniej więcej o co chodzi. Z mojego punktu widzenia wygląda to tak, że każdy ma prawo wyglądać jak chce i nie rozumiem ludzi, którzy hejtują innych ze względu na ich "powłokę". W końcu chyba powinno liczyć się to czy ktoś jest dobrym człowiekiem, a nie czy ma rozciągnięte uszy albo wytatuowane ręce i nogi... Taka moja dzisiejsza refleksja.

Jess.-też Cię chętnie będę odwiedzać! :)

Fraise-nawet nie wiesz, jak mnie ucieszyło to, że mnie rozumiesz. Dziękuję <3

Trzymajcie się
SA

czwartek, 19 lutego 2015

#38 lepiej(?)

Heeej! Wstałam dziś trochę "lepsza". Zaskoczył mnie (lol) mój brzuch. Wiem, że duża ilość wody potrafi zdziałać czasem cuda, ale dziś naprawdę byłam w szoku, bo brzuch był prawie idealnie płaski. Mam jeszcze ponad tydzień ferii. Do szkoły wrócę zdecydowanie z 10 razy lepszym "body image"-postanowione-gotowe do realizacji.

Ema.ana-z jednej strony dobrze wiedzieć, że nie jestem sama, a z drugiej nikomu nie życzę takiego samopoczucia.

Annie-masz rację z tym centymetrem. Wrócę do niego. :)

Fraise-jakkolwiek beznadziejnie, głupio i idiotycznie to zabrzmi-nie jestem chyba (jeszcze?) gotowa na pomoc. Być może do tego dojrzeję.

Bilans

*twarożek 180 kcal
*jogurt makowy 200 kcal
*warzywa+ryba 350 kcal
*kanapka z hummusem 120 kcal

Razem 850

Bilans jest zdrowy. To się liczy. W końcu nie chcę kruszących się paznokci i wypadajcych włosów, prawda? Nie objadam się, dużo piję, cera jest coraz lepsza, brzuch w miarę płaski. Potrzebuję energii i witamin. Na 850 kaloriach też się chudnie, tylko wolniej. I tak niech będzie.

Powodzenia, dziewczyny!
SA

środa, 18 lutego 2015

#37 wracam na dobre

Wróciłam! Nigdzie już nie wyjeżdżam, mogę w końcu pisać codziennie.

Co do diet to chyba jednak żadnej konkretnej nie wybiorę. Miałam wcześniej postanowienie, że w lutym jem dziennie 600 kcal, ale później na chwilę zniknęłam i jakoś to zaniedbałam. Myślę, że stosowanie się do tych zasad powinno dać dobre rezultaty:
-piję 1,5 l wody dziennie +herbaty, ewentualnie kawa
-0 słodyczy
-jem jak najmniej przetworzone produkty (to akurat ze względu na cerę bardziej)
-jem możliwie mało
-zawsze zjadam śniadanie
-nie jem po 18.00

Oprócz tego muszę pamiętać o uśmiechu, ostatnio mam z tym problem. Generalnie nie czuję się najlepiej. Mimo zmęczenia mam problem z zasypianiem i jadę na tabletkach nasennych/uspokajających. Podświadomość podpowiada mi, że jest ze mną nie najlepiej... od 3 lat. Boję się przyznać sobie, mamie czy przyjaciółkom. Trwanie w tym stanie jest dla mnie uzależniające i czuję się w nim ''bezpiecznie''. Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Poza tym nie chcę Wam marudzić.

Bilans

*3 kanapki z hummusem 350 kcal
*serek 70 kcal
*twarożek 130 kcal
*zupa 150 kcal
*kawa z mlekiem 30 kcal

Razem 730

Bilans nie jest najmniejszy, ale w miarę zdrowy. Trzecią kanapką z hummusem chciałam się zapchać, bo mało brakowało, a wybrałabym czekoladę. Dziś już nic nie jem. Misja-kurczenie żołądka. Dokończę pić dużą butelkę wody, może wypiję jakąś herbatę.

Zważę się chyba ostatniego dnia ferii. Teraz jakoś nie chcę. Pociesza mnie jednak fakt, że chudnę w miarę szybko. 4 dni jedzenia tyle co nic+picie dużej ilości wody=płaski brzuch ;) Trzymajcie za mnie kciuki.

Ściskam i całuję
SA

niedziela, 15 lutego 2015

#36

Na wstępie chcę Was poinformować, że kolejny post będzie dopiero w środę, bo nie będę mieć w ciągu najbliższych dni dostępu do komputera. :c

Anna-kogo bym nie zapytała, od każdego słyszę, że i blond i ciemne by mi pasowały-stąd mój dylemat :D

Cieszę się, że Wam takie odpisywanie odpowiada :)

Mogłybyście polecić mi jakąś 10-dniową/2 tygodniową sprawdzoną dietę? Chodzi mi o takie "oczyszczenie" i przy okazji choćby nieduże schudnięcie.  Z góry dziękuję :)

Bilans

*jajko 80 kcal
*twarożek 190 kcal
*pieczona ryba 200 kcal
*gotowane ważywa 200 kcal
*jogurt z makiem 200 kcal

Razem 870

Trzymajcie się!
SA

sobota, 14 lutego 2015

#35 powoli się podnoszę

Dziękuję Wam za wczorajsze komentarze. Długo mnie nie było i w sumie nie liczyłam nawet na to, że ktokolwiek coś napisze. Miła niespodzianka. :)

Fraise-znalezienie złotego środka po pewnym czasie i na pewnym etapie to naprawdę trudne. Nie mówię, że niewykonalne.

Ewelina W-postaram się chyba tak robić, a przynajmniej spróbuję. :) A okres raczył się dziś pojawić po ponad tygodniowym spóźnieniu. Ważne, że jest.

Carmen-miło mi i na pewno do Ciebie będę zaglądać :)

Ema.ana-też przeglądam ich instagramy i nigdy nie mogę się nadziwić, gdzie one to mieszczą?! Poza tym, mimo tego, że dietetykiem nie jest, uważam, że ich codzienne posiłki nie są najlepsze. Nie chodzi o wszystkie, ale duża część z nich po prostu zapycha się słodyczami. Rozumiem, że chodzi o zwiększenie masy ciała, ale jedzenie takiej ilości słodyczy dla nikogo nie jest chyba dobre... Co do ostatniego zdania zgadzam się w 200%.

Lady Luna-co do złotego środka mam bardzo podobne zdanie. Każdy ma jakieś odchyły. Co do bilansów, to myślę, że te 800 kcal mogłabym spokojnie jeść i chudnąć. I ja to w teorii wiem. Gorzej z zastosowaniem.

Cat Nipaah-przeczytałam Twój komentarz z samego rana, zaraz po wstaniu i od razu było mi lepiej :)

Odpowiada Wam taka forma odpisywania? Nie lubię odpowiadać w komentarzach, bo mam wrażenie, że nie każdy to odczytuje, Tutaj mam większą pewność.

Potrzebuję zmiany. Zaczęłam dziś od posprzątania pokoju, ale nie o to chodzi :D Korzystając z tego, że zaczęłam właśnie ferie, wrócę chyba do ćwiczeń również w domu, przeczytam coś ciekawego... Chciałabym zmienić kolor włosów. Aktualnie mam ciemny blond. Mam ochotę na jasny blond lub zupełnie ciemny brąz. Wiem, że trudno Wam mi napisać, jaki powinnam wybrać, bo nie wiecie przecież jak wyglądam. A zdjęcia swojego tutaj nie wstawię-zbyt duże ryzyko. :( Btw zawsze się zastanawiam, jak Wy wyglądacie. :D

Bilans

*owsianka 200 kcal
*ryż z mięsem 400 kcal
*kisiel 120 kcal

Razem 720 kcal

Kiedyś któraś z Was zapytała mnie, czemu moje bilanse zawsze są takie równe, w sensie nie np 679 kcal, tylko 700 itd. Zawsze zaokrąglam w górę. Serki, które jem i piszę przy nich 70 kcal mają ich 68. Nie wiem czemu tak robię. Po prostu.

Kisielów normalnie nie jem, ale mam dziś ten nieszczęsny okres i muszę przyznać, że trochę mnie przycisnęło na słodkie. Reszta dnia na wodzie i herbacie, bo boli mnie brzuch i nie mam już na nic ochoty.


Trzymajcie się!:*
SA


piątek, 13 lutego 2015

#34 shame on me

Nie pisałam, nie dałam znać dlaczego, nie mam na to żadnego dobrego usprawiedliwienia. Jestem słaba psychicznie. Słaba czy chora? Problemy/zaburzenia (?) związane z jedzeniem mam od trzech lat. Dwa razy miałam okres krytyczny. Pierwszy po około pół roku od "wejścia w to". Patrząc z perspektywy, był to stan prawie depsesyjny, zaniknął mi również okres. Kolejny trwał 4 miesiące. Zaczął się w maju 2014, zakończył (taaa, jasne...) mniej więcej w połowie września 2014. Włosy wychodziły garściami, paznokcie się łamały. Płakałam prawie codziennie. Nie miałam siły ani ochoty spotykać się z ludźmi. Mimo wysokich temperatur spałam w bluzach. Najgorsza w tym wszystkim była świadomość tego, jaki ból zadawałam mojej Mamie, która jest dla mnie najlepszą mamą, jaką mogłabym mieć. Mówię jej praktycznie o wszystkim, nikomu nie ufam tak, jak Jej. Zauważyła, co się dzieje. Rozmawiała ze mną bardzo dużo. Dla niej sprawa była jasna-anoreksja. Ja do chwili obecnej nie biorę pod uwagę takiej możliwości. Nie jestem chora.

Jak jest teraz? Ostatni post jest z 5 lutego. Nie było  mnie tu tydzień. Czuję, jakby to była wieczność. Gruba i tłusta wieczność. W ciągu tego tygodnia zjadłam za dużo. Oprócz tego teoretycznie powinnam mieć okres, ale albo mi się spóźnia, albo znowu mi zaniknął.

Dziś obiecuję już nic nie jeść. Czuję się tak okropnie, że nie wiem, czy jesteście sobie to w stanie wyobrazić. Wracam do niejedzenia. To znaczy jedzenia minimum. Tylko wtedy czuję się bezpiecznie i dobrze.

Wracam do regularnego blogowania. Tęskniłam. Zaraz Was poodwiedzam, Kochane.
SA

czwartek, 5 lutego 2015

#33

Jak dobrze, że już się ten tydzień skończył (jutro nie idę do szkoły :)) Następny tydzień w miarę luźny, może będą ze dwa sprawdziany, ale to jak na moją szkołę lajcik.

Bilans

*owsianka 300 kcal
*zupa 200 kcal
*serek 70 kcal
*kostka gorzkiej czekolady 30 kcal

Razem 600/600

W limicie się wyrobiłam. Kostkę czekolady zjadłam po szkole, bo byłam wykończona, a miałam do zrobienia dużo zadań z matmy. Poza tym gorzka czekolada nie ma dużo węglowodanów-a już na pewno nie jedna kostka, więc nie mam wyrzutów sumienia.

Zrobię dziś coś dla siebie-jakaś maska na włosy czy coś. Na jutro nie mam nic do roboty, położę się wcześnie spać, a nie jak zwykle w nocy (bo nauka). :)

Trzymajcie się, piękne:*
SA


środa, 4 lutego 2015

#32

Dzień miałam dziś dobry. Dostałam pięć piątek (matma, angielski, polski) z czego jestem bardzo dumna. Ciężka praca się opłaca :D Niestety bardzo bolała mnie głowa w szkole, a nie miałam tabletek. Teraz mi powoli przechodzi.

Bilans

*owsianka 300 kcal
*zupa 200 kcal
*serek 70 kcal

Razem 570 

Jutro na obiad najprawdopodoniej również zupa, na śniadanie owsianka, a na kolację jajko lub owoc. Cóż za różnorodność :D No, ale przynajmniej mieszczę się w swoim limicie. 

Miałam dziś dziką ochotę na czekoladę. W szufladzie leżała moja ulubiona... ale pomyślałam później o tym, jak cudownie będę wyglądać za miesiąc, dwa itd., jeśli nauczę się sobie odmawiać. Nie zjadłam jej. :)

Jeśli chodzi o jedzenie na wycieczce (pisałam o tym w poprzednim poście) to nie chodzi o to, że ulegnę-nie nie :D Chodzi mi tylko o to, że chciałam, aby widzieli, że jem i nie mieli pretensji, kiedy odmówię wspólnego jedzenia. Ale dam radę-to moje ciało i moja decyzja. 

Trzymajcie się, Kochane :)
SA

wtorek, 3 lutego 2015

#31

Już prawie weekend, prawda? :D Najgorsze chyba już za mną. Jeszcze tylko przeżyć te 3 dni, kolejny tydzień i zacznę ferie. Boję się nadchodzącego piątku, bo jedziemy z klasą na wycieczkę i nie wiem co wykombinować z jedzeniem. Może nie zjem w domu tylko np. w busie, żeby nie było, że nic nie jem. Ewentualnie zjem w domu owsiankę, a w trakcie wycieczki tylko jakiś owoc? Nie mam pojęcia :c

W limicie się dziś zmieściłam. Nie jest najgorzej. Na śniadanie znowu zjadłam ogromną porcję owsianki. Zdecydowałam, że wolę zjeść bardziej kaloryczne śniadanie, bo dzięki temu w szkole mnie nie ssie i jadę na wodzie.:)

Bilans

*owsianka 300 kcal
*trochę ryżu z kurczakiem 300 kcal

Razem 600/600

Całe życie na krawędzi xd

Plan na jutro to również owsianka i zależy co będę mieć na obiad, ale jeśli jakąś zupę to wieczorem pozwolę sobie na gotowane jajko.

Czuję się słabo, jest mi zimno, najchętniej poszłabym już spać. Myślę, że to kwestia paru dni, aż mój organizm przyzwyczai się do tych 600 kcal dziennie. Wiem, że wiele z Was je mniej i żyje (i chudnie!). Swoją drogą jak już wspominałam, zbliża mi się okres, więc ogólne osłabienie mnie nie dziwi.

Dziękuję Wam za te wszystkie komentarze, baaardzo lubię je czytać :)
Ściskam:*
SA

poniedziałek, 2 lutego 2015

#30

Czuję się dziś taka spuchnięta-to pewnie przez to, że zbliża mi się okres. Na szczęście niespecjalnie mam ochotę na cukier. :)

Tak, jak pisałam we wcześniejszej notce, ustaliłam sobie limit 600 kcal na ten miesiąc. Nie będzie łatwo ze względu na obiady. Jeśli mama jest w pracy to nie ma problemu. Gorzej, jak będziemy jeść razem. Ale myślę, że jeśli dzień wcześniej będę wiedziała, co mam na obiad to zjem danego dnia mniejsze śniadanie/pominę kolację. Jakoś będzie.

Bilans

*owsianka 300 kcal (przesadziłam z porcją, zdecydowanie mogłam zrobić sobie trochę mniej)
*zupa 150 kcal
*jajko 80 kcal

Razem 530/600

Mogłabym zjeść jeszcze niby serek, który ma 70 kcal, ale zawsze się boję, że źle liczę kalorie i wolę już go nie jeść.

Plan na dziś to dzbanek herbaty, butelka wody i jajko gotowane na miękko na kolację.

Mam pytanie do dziewczyn jedzących owsianki-ile wsypujecie sobie płatków? Ja dziś zjadłam około 3/4 szklanki, zalałam wodą i posypałam cynamonem, wrzuciłam pare rodzynek. Jutro zrobię z połowy szklanki, czyli będzie 200 kcal z płatków i liczę 50 kcal z tych kilku rodzynek z cynamonem, więc na śniadanie w sumie 250 kcal. Kawy już nie piję ze względu na mleko, którego planuję się pozbyć z diety.

Trzymajcie się :*
SA

niedziela, 1 lutego 2015

#29 it's a good day to have a good day

Mam plan, wizję siebie. Uśmiecham się do siebie na samą myśl o tym, jak będę wyglądać. Bo będę-to postanowione. Jestem przygotowana na wyrzeczenia, ograniczenia, zapychanie brzucha wodą. Od lutego. Od dziś!

Jedna z Was prosiła o przepis na ciastka, może innym też się przyda :) Łapcie!

*rodzynki, ziarenka słonecznika, dyni (co lubicie)-około 2 garście
*3/4 szklanki cukru
*1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
*100 g roztopionego masła
*2 jajka
*1 i 1/2 szklanki mąki
*2 szklanki płatków owsianych

Łączymy wszystkie składniki ze sobą. Jeśli masa wyjdzie Wam za gęsta to dodajcie wody. Piekarnik nagrzewamy do 160 stopni i jak macie termoobieg to powinny się piec około 10 minut, bez termoobiegu ze 3 minuty dłużej. Generalnie to ja piekę "na oko". Jak się już ładnie zarumienią to wyciągam. :)

Plan na luty mam. Max 600 kcal dziennie. Przez miesiąc. Dam radę, prawda?
Ruch oczywiście mile widziany, ale przez gonitwę w szkole nie mam na to tyle czasu i energii, ile bym chciała. Wychodzę z domu przed 8, wracam najczęściej po 16.00. Chyba nie muszę mówić, w jakim jestem stanie po szkole, bo pewnie same dobrze to znacie.

Ostatnio chodząc po mieście, obserwując ludzi w szkole odnoszę wrażenie, że każdy kogoś ma. Tylko nie ja :D Mam 17 lat (niebawem 18), a miałam w życiu 1 chłopaka, choć nie wiem czy to w ogóle liczyć-byliśmy ze sobą 2 miesiące. Nie wspominam tego najlepiej. Wiem, że to nie jest nic strasznego, ale pewnie mnie rozumiecie-po prostu zastanawiam się co ze mną jest źle :D Zainteresowanie odczuwam tylko ze strony chłopaków, którzy mnie zupełnie nie interesują-albo są 10 lat starsi, albo to kobieciarze, albo totalni idioci i nieudacznicy xd

Mam nadzieję, że jak już zyskam więcej pewności siebie, będę wyglądać tak, jak chcę, to moja sytuacja się jakoś zmieni :D Haha

Bilans

*owsianka 300 kcal
*zupa z makaronem 300 kcal (nie zjadłam całej, nie wiem ile zjadłam kcal, po prostu część zupy wyrzuciłam)
*2 duże mandarynki 80 kcal

Razem 680

Bilans oczywiście wyższy niż 600 kcal, ale natchnęło mnie jak już wszystko było w brzuchu. A wymiotować nie umiem i wydaje mi się, że nie chcę się nauczyć.

42 kg będzie moje.

PS Dziewczyny! Podajcie mi proszę w komentarzach adresy swoich blogów, żebym mogła sobie dodać to okienka obok :) Będę Was mogła regularnie odwiedzać, bo teraz się gubię trochę :D

Chudego lutego!
SA